To doświadczenie ma dla mnie ogromną wartość,
dlatego chciałabym się nim podzielić z osobami, które praktykują/chcą praktykować
kontakt z innymi i ze sobą, stosując Porozumienie bez Przemocy. Nie jestem w stanie porównać go do niczego, co do
tej pory przeżyłam w swoim życiu przez tych czterdzieści kilka
lat... Tak było dojmujące!
Emocjonalne bezpieczeństwo. Doświadczyłam go mocno
i wyraźnie.
Po raz pierwszy razem z trójką moich małych dzieci, kiedy
byliśmy na rodzinnym obozie Rainbow Mill (Tęczowy Młyn), na
północy Anglii w zeszłym roku (2016).
Drugi raz na wydarzeniu o nazwie International
Intensive Training (IIT) we Włoszech w lipcu tego roku (2017). Zgodnie z formułą stworzoną przez Marshalla
Rosenberga, IIT odbywają się one kilka razy w roku na całym świecie (znajdziesz na www.cnvc.org)
W obu tych miejscach spotkały się osoby, które rozwijały swoje kompetencje NVC oraz trenerzy.
Poza tym uczestnicy zainteresowani byli spędzeniem czasu z ludźmi,
którzy wyznają podobne wartości.
Jedną z takich wartości jest umiejętność
nieoceniania, czyli pozbywania się wewnętrznych blokad empatii. Tymi blokadami są konstrukty umysłu, które się w nas rodzą -
oceny oraz krytyka - innych osób albo samego siebie. Przemocą też jest presja wobec innych czy oczekiwania. Kiedy
przepracowujesz je poprzez trening albo sesje empatyczne, stajesz się
wolny od tego... A wtedy już nie postrzegasz świata w ten sposób, że coś jest z kimś lub z tobą samym
nie tak.
Społeczność takich wolnych ludzi staje się bardzo
bezpieczna emocjonalnie. Oznacza to, że można wśród nich być
sobą, można coś powiedzieć albo zachować się w określony sposób, i
nikt tego nie oceni! Najwyżej otrzyma się informację zwrotną, że
jakaś osoba odczuwa np. dyskomfort związany z daną wypowiedzią
czy zachowaniem.
W takim świecie jest mi niesamowicie przyjemnie
być, żyć!
To świat, w którym się nie boję.
Mam też pełne zaufanie, że jeżeli ktoś odczuje
dyskomfort związany z moją osobą, zachowaniem lub słowem, to
poinformuje mnie o tym natychmiast i da mi też przestrzeń wyboru, w
której wspólnie ustalimy czy ja, czy dana osoba coś zmieni.
W społeczności, gdzie ludzie samych siebie ani
innych nie oceniają i nie krytykują, ogromnie wzrasta poziom
samoakceptacji i poczucia własnej wartości. Uwaga! Wyraźnie wzrasta też
poziom zasobów! Ludzie odkrywają w sobie całe pokłady radości,
ochoty do działania, a także energii życiowej!
Dlatego na obozie tak przyjemnie nam było pomagać
sobie wzajemnie, czy też dokładać się do czyjejś łatwości.
Osobiście doświadczyłam tak wiele pomocy i troski ze strony
innych, że po raz pierwszy tak naprawdę całą sobą mogłam
cieszyć się swoimi dziećmi! Tak wiele osób pytało mnie rano, jak
się czuję, czy wszystko u nas w porządku. Inni z kolei zauważali,
że np. nie radzę sobie z przygotowaniem śniadania, zajmując się
jednocześnie trójką małych dzieci i oferowali wsparcie.
Niezwykle ważne jest to, że pomoc, którą
otrzymywałam była niezwykle serdeczna, bezinteresowna. Nie bałam
się więc, że jednego dnia ktoś mi pomoże, a następnego dnia
będzie chciał czy żądał czegoś ode mnie lub oczekiwał, że powinnam
domyśleć się, jakie są jego oczekiwania. Ooo! Jaka to
ogromna ulga być wolną od tego!
Teraz tylko żałuję, że Porozumienie bez Przemocy
jest tak mało znane w Polsce... To jest ciągle świeża wiedza i
nowe umiejętności. Marshall Rosenberg swoją pierwszą książkę
wydał zaledwie 20 lat temu...
Na szczęście książek jest coraz więcej, przebywa trenerów, a dzięki temu wzrasta liczba
praktyków. Rośnie też liczba festiwali, zarówno u nas w kraju,
jak i w całej Europie. Pojawiają się także kierunki na uczelniach
związane z NVC.
Dzięki temu rośnie moja nadzieja na życie w
bezpiecznej emocjonalnie społeczności. Sama chciałabym taką
współtworzyć mocniej niż dotychczas.
Moim marzeniem jest to, żeby we Wrocławiu
funkcjonowała społeczność osób, do której mogę przyjść z
moimi dziećmi, spocząć i odpocząć od ocen i niechęci
związanych np. z tym, że moje dziecko robi coś, czego ktoś sobie
nie życzy. Co w zamian - ten ktoś powie o tym mojemu dziecku, ale w
taki sposób, że z pełnią zrozumienia zaniecha ono robienia tego
lub wymyśli inny sposób na zaspokojenie swojej potrzeby... Dzięki
temu będzie cały czas bezpieczne emocjonalnie, i ja też!
Wrocławiu, damy radę? Jesteś zainteresowany/a
zainteresowany współtworzeniem takiej społeczności?
Daj znać!
Publikuję tu treści, które mogą pomóc uczestnikom moich treningów oraz innym uczącym się Porozumienia bez Przemocy.
sobota, 19 sierpnia 2017
Wolność a inne potrzeby
Tyle o wolności mówimy i czytamy,
często marzymy, a jednocześnie czasem o wolności zapominamy!
Może się nawet boimy, że zawładnie nami i zaniedbamy inne sfery
życia, swoich bliskich...
Strach przed lataniem
Czy to możliwe, że realizując
potrzebę wolności, przestaniemy np. wywiązywać się ze
zobowiązań?
Nie! Na szczęście mamy mnóstwo innych potrzeb, które
również domagają się spełnienia i wcześniej czy później dadzą
o sobie znać:) Choćby potrzeby pożywienia, odpoczynku czy snu.
Albo samorealizacji, celu, kontaktu z innymi, współpracy,
zaufania. Jeśli np. umówimy się i nie przyjdziemy na spotkanie,
wyrażając swoją potrzebę wolności, nie spełnimy potrzeby
zaufania...
Doświadczenie własne oraz obserwacja
innych osób na treningach utwierdzają mnie w przekonaniu, że jeśli
nasycimy potrzebę wolności (jeśli to ta jest nienasycona
najbardziej), to potem naturalnie inne potrzeby dadzą o sobie także
znać.
W jaki sposób?
Poprzez sygnały z wewnątrz – jeśli
tylko umiemy je odczytać i dopuścić do świadomości. Są to
objawy emocjonalne pochodzące od potrzeb, takie jak np. uczucie
smutku, rozdrażnienia, strachu, bólu, czy też entuzjazmu, radości,
ulgi.
Każdy z nas ma głęboko w sobie,
czasem odczuwany w brzuchu, taki equalizer czyli wskaźnik
nasycenia potrzeby, który ZAWSZE DZIAŁA i ZAWSZE DAJE ZNAĆ. Trzeba
jednak czasem nauczyć się mu UFAĆ i PODĄŻAĆ za nim (czyli za
tak naprawdę za sobą samym!).
Bo jest różnica pomiędzy myśleniem,
a KONTAKTEM z POTRZEBAMI.
Ostatnio wytłumaczyłam to synowi,
używając metafory komputera, który symbolizuje mózg człowieka.
Świetnie przetwarza dane, liczy, zapamiętuje, analizuje, tworzy
wnioski i opinie. Jednak może to robić Z SENSEM lub zupełnie BEZ
SENSU dla nas.
Jak się o tym dowiadujemy?
Poprzez kontakt ze swoim ciałem (jako
ekranem emocji) i z potrzebami. Z tym, co jest dla nas ważne i dla
naszego życia, dla naszego spełnienia.
I tak jak mój syn miał wczoraj
wieczorem jeszcze wiele myśli, że chciałby pobawić się w
chowanego, puszczać samolot itp. zabawy. Myśli miał bardzo wiele,
jednak gdy zapytałam go, jak się czuje jego ciało, to powiedział,
że jest zmęczony. Czego więc potrzebuje Twoje ciało? –
zadałam znów pytanie, a on odpowiedział - Poszedłbym już
spać...
Tak wygląda proces kontaktowania się
z WŁASNYM SENSEM. Mózg produkuje wiele myśli, pracuje na dużych
obrotach i może nas wieść w kierunku spełnienia życia lub
destrukcji. Odpowiedź, czy się spełniasz, czy nie spełniasz, jest
w Twoim wnętrzu. Nie w myśleniu racjonalnym, logicznym, lecz w
spełnianiu potrzeb.
Czujesz różnicę? Wiesz już,
kiedy myślisz, a kiedy kontaktujesz się ze sobą, ze swoimi
potrzebami?
Co o tym sądzisz? Napisz, proszę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)